poniedziałek, 16 maja 2016

Pierwszy post i zerwany łańcuszek

Pierwszy post, więc wypadałoby napisać o czym będzie blog i inne tego typu rzeczy. To nie jest mój pierwszy blog, więc teoretycznie to wiem, ale praktycznie to sama nie wiem jeszcze dokładnie czego będzie można się tutaj spodziewać. Na pewno będzie sporo moich przemyśleń, w sposób trochę żartobliwy, trochę ironiczny, trochę poważny. Od dawna zabierałam się za taki projekt czyli pisania bloga takiego na serio, w którym pisałabym o sobie trochę jak w pamiętniku. Znajomi namawiali mnie co prawda na otwarcie kanału na YT, bo często kręcę śmieszne filmiki albo przerabiam zdjęcia na memy, nie wykluczam i takiej opcji, ale na razie postanowiłam spróbować tutaj. Z informacji ogólnych, które mogą okazać się w jakiś sposób istotne dla zrozumienia treści (inne są Wam raczej niepotrzebne na tę chwilę) jestem studentką, która mieszka w jednym z najpiękniejszych, jeśli nie najpiękniejszym polskim mieście.To nie tylko moja opinia! Dużo ludzi tak twierdzi, uwierzcie mi, serio. Ok, żeby się nie rozwlekać zbytnio z tymi wstępami, chciałam już w pierwszym poście zawrzeć coś takiego ode mnie, bo wbrew pozorom nie lubię opowiadać o sobie (laska (słowem laska określam każdą dziewczynę, niezależnie od jej wyglądu - przypis autorki czyli mój, żebyście wiedzieli na przyszłość) zakłada bloga i w pierwszym wpisie oznajmia, że nie lubi opowiadać o sobie - fuck logic, nie?), to znaczy tak, żeby wymieniać czym się interesuję, co mnie zajmuje na co dzień, jaki jest mój status związku, sytuacja rodzinna, materialna etc. Pewnie przekonacie się o tym i tak czytając kolejne wpisy, więc po co robić jakieś bezsensowne autoprezentacje. Przejdę do meritum, mam nadzieję, że jest ktoś kogo nie zniechęciłam do tej pory i nadal jest ciekawy dalszej części.
Juwenalia się skończyły i beztroski ich czas też, pora się ogarnąć. Pierwszy krok w tym kierunku - naprawiłam dziś zerwany na ostatniej imprezie łańcuszek. Technicznie rzecz biorąc imprezę i przygody po niej łańcuszek przetrwał, a zerwał się dopiero w domu jak próbowałam go ściągnąć, więc można powiedzieć szczęście w nieszczęściu. Nie, żeby był jakiś cenny albo miał wartość sentymentalną, zwykłe pseudozłoto jakich pełno w sieciówkach. I nie do końca się zerwał, tylko wiecie, wypadło jedno kółeczko przy zapięciu, trzeba było więc włożyć je z powrotem na miejsce i mocniej zacisnąć, spróbowałam kombinerkami, ale nie wiem czy coś dało, na razie się trzyma w każdym razie. Dlaczego w ogóle piszę o takiej głupocie możecie pomyśleć, wydarzenie jak każde inne. Otóż piszę o tym, bo pomyślałam, że szkoda, że nasze relacje nie są takie jak ten łańcuszek, wystarczy nawlec na odpowiednie kółeczko i już wszystko działa znów, jakby się nigdy nie zepsuło, a jak się nie trzyma to docisnąć, tak, żeby kółeczka się nie rozeszły ponownie. I nieważne wtedy się staje które kółko pierwsze nadziejemy na które, ważne, że efekt jest super. No chyba, że jedna z części nie pasuje i wcale nie chce tworzyć całości z tą drugą. Wtedy całe przedsięwzięcie w ogóle nie ma sensu, bo jak złączyć coś co nie pasuje. I wiecie tak właśnie się zastanawiam, skąd wiedzieć czy te części są z jednego łańcuszka? W innych sytuacjach to było jasne, ale tutaj, chyba nigdy nie byłam tak zdezorientowana. Tak jakby w jednym momencie pasują idealnie, a za chwilę widać, że to zupełnie inny metal i nie ma prawa pasować.
Wyszło trochę smętnie, ale taki mam nastrój dziś, co zrobić.
Aha, aha no i zapomniałabym o adresie bloga, wytłumaczenie jest raczej oczywiste, ale co szkodzi popisać trochę oczywistości, niejedno drzewo na to zmarnowano, a na studiach i tak nas świetnie do tego szkolą. Wszyscy nazywają mnie Kate, a dodatkowo spóźniam się notorycznie, dlatego to jedna z pierwszych rzeczy, jaka przyszła mi do głowy wymyślając adekwatny adres.
Pozdrawiam wszystkich, którzy też mają problemy z łańcuszkami i tych, co nie mają, bo ich łańcuszki idealnie leżą, do następnego! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz